Zgodnie z powszechnie znaną piramidą potrzeb, stworzoną przez Abrahama Maslowa, zaspokajanie głodu fizycznego jest podstawową potrzebą ludzkości. Jemy, by żyć. Dodatkowo, jemy często w towarzystwie, co zaspokaja naszą potrzebę więzi. Badania pokazują, że wspólne posiłki zbliżają do siebie ludzi. Nasz organizm daje nam znać, kiedy jesteśmy głodni i powinniśmy coś zjeść. Sygnalizuje również, kiedy jesteśmy już syci. Niestety, jeśli jemy z innych powodów niż z tego najbardziej podstawowego, że jesteśmy głodni, może dojść do rozregulowania tego systemu informacyjnego. W konsekwencji będziemy się objadać kompulsywnie, ignorując to, co próbuje nam przekazać nam mózg. Jak często jednak zdarza się, że mylimy głód fizyczny z głodem emocjonalnym? Ilu z nas żyje, żeby jeść?
Charakterystyka głodu emocjonalnego
Według Hilde Bruch, amerykańskiej psychiatry niemieckiego pochodzenia, odżywianie emocjonalne to trwała skłonność do sięgania po różne pokarmy w obliczu przeżywania emocji. Do podstawowych cech głodu emocjonalnego należy nagła i niecierpiąca zwłoki chęć, aby coś zjeść, pomimo, że ogólnie rzecz biorąc odczuwamy sytość. Zazwyczaj chęć ta dotyczy jakiejś określonej potrawy i zjedzenie czegokolwiek innego nie zaspokaja tej palącej potrzeby. Co więcej, najczęściej potrawa ta nie należy do tych zdrowych, wypełnionych składnikami odżywczymi pokarmów, ale są to fast – foody lub produkty o dużej zawartości cukru, które potrafią być równie uzależniające jak narkotyki. Przyjemne odczucie po zjedzeniu ich sprawia, że rośnie prawdopodobieństwo, iż w przyszłości, w podobnej sytuacji, ponownie sięgniemy po te same produkty. Myśli o daniu, na które mamy ochotę, zaprzątają umysł, a wyobrażenie go jest tak silne, że wiele osób w tym momencie doświadcza już smaku wymarzonej potrawy w ustach. Niestety, głód emocjonalny wiąże się też z tym, że kiedy już to konkretne danie staje przed nami, nie delektujemy się jego smakiem, nie cieszymy się jego wyglądem i zapachem. Nie jemy uważnie, kęs po kęsie. Wręcz odwrotnie, jemy automatycznie, szybko, bezmyślnie, nie zauważając nawet momentu, w którym mamy już dość. Badacze zwracają uwagę, że taka konsumpcja odbywa się raczej w odosobnieniu, a nawet w ukryciu przed innymi. Kiedy najczęściej można zaobserwować te symptomy? Zazwyczaj po wystąpieniu jakiejś trudnej sytuacji, która wiąże się z przykrymi emocjami, na przykład po kłótni z kimś bliskim, ciężkim dniu w pracy, w którym jesteśmy przytłoczeniem obowiązkami albo po stresującym spotkaniu z szefem. Okazuje się, że motywacja do jedzenia jest najsilniejsza właśnie wtedy, gdy doświadczamy emocji negatywnych, bowiem poszukujemy drogi do zredukowania odczuwanego napięcia.
Sposób na radzenie sobie ze stresem
Dla około 30% społeczeństwa „zajadanie” stresu jest jedyną znaną formą radzenia sobie w świecie pełnym pośpiechu i stawianych wymagań. Niedostatek serotoniny, który powiązany jest z obniżonym nastrojem i może być konsekwencją długotrwałego stresu, wiąże się z odczuwaniem apetytu na węglowodany. Badania przeprowadzone na grupie studentów w Finlandii pokazały, że w trakcie odczuwania stresu najchętniej sięgano po hamburgery, pizzę, czekoladę i kiełbasę. Pokarmy o dużej zawartości tłuszczu i cukru stymulują znajdujący się w naszych mózgach ośrodek nagrody, który nie tylko sprawia, że robi się nam przyjemnie, ale też hamuje drogę uruchamiającą reakcję stresową. Okazuje się jednak, że jest to tylko krótkoterminowa ulga. W ostatecznym rozrachunku trudności się kumulują: sytuacja problemowa, która wywołała stres, pozostaje nierozwiązana, a dodatkowo narasta problem niezdrowego jedzenia, który może prowadzić do otyłości i zagrażających życiu chorób: układu krążenia, cukrzycy, nowotworów. Otyłość zyskała już w latach siedemdziesiątych miano globalnej epidemii i nie wydaje się, żeby wkrótce jej rozwój miał zahamować. Co więcej, problem ten dotyczy nie tylko dorosłych, ale i dzieci. Nadwaga i otyłość powodują często problemy z zaakceptowaniem siebie, co ponownie wywołuje negatywne emocje. Tym samym wracamy do punktu wyjścia.
Nierzadko spotykaną konsekwencją zajadania stresu są dolegliwości bólowe w obrębie żołądka. Zajadanie trudnych emocji przynosi natychmiastową, choć nietrwałą ulgę, obniżając tym samym naszą tolerancję na dyskomfort. Jeśli więc po jedzeniu pojawi się ból, wysoce prawdopodobne jest, że również będziemy szukać szybkiego „pozbycia się” problemu, bez konieczności wnikania w jego przyczyny – sięgniemy po leki przeciwbólowe. Jeśli sytuacja będzie się powtarzać, mamy prostą drogę do uzależnienia od tabletek.
Niechciane emocje
Poczucie wewnętrznej pustki, które może pojawić się, gdy nie angażujemy się w pełni w swoje życie, gdy nie żyjemy w zgodzie sami ze sobą i z tym, co jest dla nas ważne, zapełniane jest przez niektórych właśnie poprzez jedzenie. Wiele osób sięga po jedzenie, kiedy czują się zaniepokojone, samotne, bezradne albo znudzone. Opisanych zachowań uczymy się w dzieciństwie, na przykład kiedy na pocieszenie dostajemy od babci czekoladkę, ale też z mediów. Ile razy bohaterowie filmów czy seriali kupują lody i zamawiają pizzę, aby poradzić sobie z przygnębieniem? W realnym świecie naśladujemy takie postępowanie. Nierzadko dzieje się to tak bardzo automatycznie, że najpierw zaczynamy jeść, a dopiero potem uświadamiamy sobie, co właśnie robimy.
Całościowa zmiana stylu życia
Dean Ornish, razem z zespołem badaczy z Preventive Medicine Research Institute oraz Uniwersytetu Kalifornijskiego od ponad trzydziestu lat prowadzą badania nad wpływem całościowej zmiany stylu życia na stan zdrowia pacjentów z chorobą wieńcową oraz nowotworową. Okazuje się, że zmiana wyborów dotyczących diety oraz przekonań, które leżą u podstaw wielu naszych nieprzystosowawczych zachowań, może spowolnić, zatrzymać, a nawet odwrócić postępy choroby wieńcowej, jak i wczesnego stadium raka prostaty. Te pozytywne przemiany widać nawet na poziomie chromosomalnym. Zauważalne w testach klinicznych jest też wyłączenie ekspresji genów prozapalnych.
Zmiana stosunku do jedzenia nie jest jednak łatwa. Niejednokrotnie ze spożywaniem jakiejś konkretnej potrawy lub z jedzeniem w określonym miejscu, o pewnej porze, wiążą się nasze nasycone emocjami wspomnienia i skojarzenia, które składają się na naszą tożsamość. Jeśli jesteśmy do nich nadmiernie przywiązani, może zdarzyć się, że z obawy przed jej stratą zmiana nawyków żywieniowych będzie najtrudniejszą zmianą nawyków w naszym życiu.
Dlatego, aby poradzić sobie na dobre z problem zajadania emocji, warto udać się do psychologa, który nauczy konkretnych umiejętności radzenia sobie zarówno z emocjami, jak i ze stresem. Pomoże też uświadomić sobie wszystkie machinalne i uzależniające zachowania związane z jedzeniem. Warto też skorzystać z porady dietetyka, który wskaże, jakie posiłki należy spożywać, żeby pomiędzy nimi nie pojawiała się potrzeba podjadania.
Bibliografia:
- Kabat – Zinn, J. (2020). Życie, piękna katastrofa. Mądrością ciała i umysłu możesz pokonać stres, choroby i ból. Warszawa: Czarna Owca.
- Nogaj, J. (2016). Mała księga spokoju. ODstresOWNIK. Poznań: Publicat.
- Potocka, A., Mościcka, A. (2011). Stres oraz sposoby radzenia sobie z nim a nawyki żywieniowe wśród osób pracujących. Medycyna Pracy 62 (4), 377-388.