Jak żyć z chorobami jelit?
Zgodnie z biopsychospołecznym modelem zdrowia zaproponowanym przez WHO, coraz
więcej schorzeń rozpatruje się nie tylko na płaszczyźnie fizjologicznej, ale też psychologicznej
i społecznej. W medycynie powszechnie uznaje się, że skutkiem doświadczania chronicznego
stresu bardzo często jest jego somatyzacja. Efektem tego mechanizmu jest doświadczanie
chorób stresozależnych, czyli takich, które są przez stres inicjowane lub które wykazują
nasilenie objawów na jego skutek. Badania naukowe potwierdzają, że do grupy wspomnianych
chorób należą między innymi nieswoiste choroby zapalne jelit oraz zespół jelita drażliwego.
Widmo stresu
Jak sobie poradzić ze stresem, jeśli współczesny świat oferuje nam stały pośpiech i bezustannie nowe wyzwania?
Przede wszystkim, należy uświadomić sobie, że stres leży u podstaw wielu
problemów emocjonalnych i chorób somatycznych. Wywołuje nie tylko przyspieszenie
perystaltyki jelit i bóle brzucha, ale też podnosi stężenie prozapalnych cytokin nasilających
objawy nieswoistych chorób zapalnych jelit (NZJ). Wykazano, że w przypadku NZJ objawy
chorobowe mają ściślejszy związek z działaniem przewlekłego stresu, niż z pojedynczymi, ale
przełomowymi sytuacjami wywołującymi przykre emocje, jak na przykład rozwód czy
zwolnienie z pracy. Napotkanie stresora ocenianego przez jednostkę jako przekraczającego
możliwości, wyzwala złożone reakcje biochemiczne, fizjologiczne, behawioralne i psychiczne.
Sytuacje, które są dla nas nowe, trudne lub zagrażające, zazwyczaj interpretujemy jako
stresogenne.
Mimo to, w społeczeństwie można zaobserwować duże zróżnicowanie tych ocen.
To, co jest stresujące dla jednej osoby niekoniecznie wyzwala taką reakcję u innej jednostki.
Właśnie w tym obszarze tkwi pierwszy sposób na radzenie sobie ze stresem.
Kiedy znajdujemy się w subiektywnie stresującej sytuacji, nasz umysł podpowiada nam różne, najczęściej czarne, scenariusze rozwoju wypadków. I jest to zupełnie naturalne. Jego ewolucyjną funkcją jest właśnie ostrzeganie nas przed niebezpieczeństwem, będzie on zatem roztaczał wizję zagrażającej przyszłości, aby skłonić nas do walki z zagrożeniem lub ucieczki przed nim. Na poziomie mózgu najbardziej aktywne jest wówczas ciało migdałowate, odpowiedzialne za reagowanie emocjonalne.
Jego pobudzenie wiąże się ze zmniejszeniem aktywności innych struktur, związanych między innymi z zapamiętywaniem, przetwarzaniem informacji i ocenianiem konsekwencji podejmowanych zachowań. Wobec tego, kiedy napotykamy stresujący nas bodziec, reagujemy automatycznie, nawykowo i natychmiastowo. W odległych czasach naszych przodków taka reakcja była niezbędna, aby uniknąć śmierci w wyniku starcia z drapieżnikiem. Jest też nam nadal potrzebna, gdy na przykład odskakujemy z drogi przejeżdżającego szybko samochodu. Jednak w codziennych sytuacjach dość rzadko zdarza się, aby to, co nas stresuje, faktycznie zagrażało naszemu życiu. Poranny pośpiech, korki w drodze do pracy, kłótnia z kimś bliskim lub goniące terminy to najczęstsze stresory, jakie nas dotykają. Co można zrobić, aby nie dać się wplątać w automatyczną, emocjonalną reakcję, zamartwianie się i w konsekwencji, zaostrzenie objawów ze strony układu pokarmowego?
Bądź tu i teraz
Przede wszystkim, warto wdrożyć do swojego życia zasady uważności. Uważność, czy też
mindfulness, polega na świadomym skupianiu uwagi na chwili obecnej, bez jej osądzania.
Praktykując ją regularnie, poprzez ćwiczenia formalne (na przykład medytacje oddechowe lub
skanowanie ciała) bądź poprzez ćwiczenia nieformalne (uważny spacer, słuchanie muzyki,
uważne zjedzenie posiłku) wzmacniamy swoją odporność na stres. Uczymy się też zauważać,
jakie nawyki rządzą naszym zachowaniem.
Jest to niezbędny krok, aby móc nad nimi pracować i wdrażać nowe, prozdrowotne.
Uważne spożywanie posiłku ma dodatkowe plusy w postaci wolniejszego jedzenia, co
powoduje zmniejszenie ilości połykanego powietrza podczas przyjmowania pokarmu.
Bardzo często jest ono odpowiedzialne za wzdęcia i dolegliwości bólowe w przebiegu zespołu jelita drażliwego. Dzięki uważności jedzenia jesteśmy też w stanie odnotować, po czym czujemy się lepiej, a po czym gorzej i wyeliminować posiłki skutkujące pogorszeniem zdrowia.
Naucz się zwalniać tempo
Stres, na krótką metę, jest pożyteczny i nie należy o tym zapominać. Czasem, dążąc do awansu w pracy, musimy podjąć pewne ponadprzeciętne wyzwania. To właśnie ten „dobry” stres, czyli eustres, mobilizuje nas do działania, jest motorem rozwoju. Powoduje lepsze funkcjonowanie poznawcze, zwiększa też odporność organizmu. Kluczowe jest jednak, aby po osiągnięciu wymarzonego celu zapewnić sobie przestrzeń na odpoczynek, relaks i zmniejszenie ilości dopływających do nas bodźców. Pamiętając, że stałe pobudzenie organizmu prowadzi do jego wyczerpania, warto sięgnąć po techniki relaksacyjne. Ich skuteczność została udowodniona naukowo.
Praktykowanie relaksacji nie tylko wprowadza nas w stan błogiego odpoczynku, ale też zmniejsza odczuwanie dolegliwości bólowych, pomaga poradzić sobie z trudnymi emocjami, poprawia sen oraz podnosi poziom odczuwanej jakości życia. Takie zadbanie o siebie jest bardzo istotne, ponieważ wykazane zostało, iż chroniczne zmęczenie i niedocenianie roli odpoczynku prowadzi do zaostrzenia objawów chorobowych oraz zmniejszenia odporności na stres. W zdobyciu umiejętności rozróżniania stresu motywującego od szkodliwego niezbędna może okazać się psychoedukacja.
Niełatwa lecz niezbędna – rola akceptacji
Obok pracy nad zdrowym radzeniem sobie ze stresem, bardzo istotne jest zaakceptowanie faktu choroby. Niezaprzeczalnie, mocno dezorganizuje ona życie chorego, wywołuje wiele trudnych emocji i ogranicza pewne aktywności. Mimo to, tylko poprzez akceptację jej istnienia możemy zwiększyć odczuwany komfort życia. Należy nauczyć się żyć pomimo doświadczanych dolegliwości, zaprzestać walki z emocjami, a zaoszczędzoną w ten sposób energię spożytkować na prowadzenie życia zgodnego z najważniejszymi dla nas wartościami. Akceptacja nie jest łatwa i natychmiastowa. Jest to raczej proces, wyboista droga, w której przejściu może pomóc nam psycholog.
Już na samym początku możemy spodziewać się, że nadejdą chwile, gdy będziemy znowu próbować walczyć lub zaprzeczać istnieniu ograniczeń. Dlatego tak ważne jest określenie, jak chcę, żeby wyglądało moje życie, ze świadomością, że choroba jest przewlekła i pomimo okresów remisji zawsze można spodziewać się też zaostrzeń. Takie przystosowanie do sytuacji niesie ze sobą wiele korzyści. Lekarze przyznają, że u osób cierpiących na choroby jelit akceptacja jest czynnikiem sprzyjającym zdrowiu. Pacjenci staranniej stosują się do zaleceń, potrafią radzić sobie z dolegliwościami i emocjami, a w efekcie stan ich zdrowia ulega poprawie.
Wyniki badań pokazują, że osoby cierpiące na choroby związane z jelitami gorzej
oceniają swoje funkcjonowanie psychiczne od funkcjonowania fizycznego. Pokazuje to
ogromną wagę umiejętności radzenia sobie ze stresem, przykrymi emocjami oraz ze zdolnością przystosowania do sytuacji choroby.
Pozytywne podejście do leczenia i akceptacja przewlekłości objawów pozytywnie wpływają na wdrażanie prozdrowotnych nawyków związanych z żywieniem i aktywnością fizyczną. Tempo osiąganych postępów jest uwarunkowane indywidualnie, dlatego nie należy porównywać się z innymi chorymi, tym bardziej, że złożoność czynników choroby jest u każdej osoby odmienna. Zmiana dotychczasowego sposobu funkcjonowania może być trudna i wymagać wsparcia psychologa, jednak pacjenci akceptujący swoją sytuację doświadczają dużo wyższego komfortu życia i chętniej podejmują znaczące i satysfakcjonujące dla siebie aktywności.
Bibliografia:
1. Chrobak – Bień, J., Z., Gawor, A., Papalczyk, A., Gąsiorowska, A. (2018). Wpływ
czynników socjodemograficznych i klinicznych na stopień akceptacji choroby wśród
osób cierpiących na chorobę Leśniowskiego – Crohna. Pielęgniarstwo i Zdrowie
Publiczne 2018, 8 (1), str. 47 – 53